Walka bez pardonu

Początków szabli należy szukać na Dalekim Wschodzie. Już w czasach starożytnych chińscy płatnerze wykuwali najlepszej jakości zakrzywione głownie. Sprawę ułatwiała im powszechna dostępność dobrej jakości rud żelaza, a także zaawansowana technologia jej obróbki. W epoce wędrówek ludów (V w.) szabla dotarła do Europy, nie zyskała tam jednak większej popularności. Tego stanu rzeczy nie zmieniły nawet najazdy Mongołów w XIII w., którzy gromili zachodnie rycerstwo zakrzywionymi ostrzami.

Ciężkie szable polsko-węgierskie z przełomu XVI i XVII w.

Znacznie chętniej szablą posługiwali się Turcy. Ci zaś w XV i XVI w. intensywnie napierali na Węgrów, którzy od swojego głównego wroga przejęli niektóre aspekty sztuki wojennej. Nic zatem dziwnego, że kiedy Stefan Batory zasiadł na tronie polskim, członkowie jego orszaku uzbrojeni byli przede wszystkim w szable. Od tego momentu miecz powoli zaczął znikać z arsenałów.

Ochrona rozległych kresów Rzeczpospolitej wymagała sprawnego wykorzystania kawalerii. Dlatego Polacy szczególnie upodobali sobie szablę – można było wygodniej niż mieczem ciąć nią z siodła. Żyjący w XIX wieku uczony, Zygmunt Gloger, uważał nawet, że w czasach demokracji szlacheckiej powstała rodzima, zabójcza sztuka walki. W swojej encyklopedii zaznaczał: Polacy bowiem doszli do tak nadzwyczajnej biegłości w robieniu krzywą szablą, że żaden inny naród w sztuce tej sprostać im nie zdołał. Sztukę tę nazwali krzyżową z powodu, że cięcia i zasłony krzyż stanowiły. Ile w tym prawdy – nie wiadomo. Na pewno szermierka nie była szlachcie obca. Pewien XVIII-wieczny duchowny pisał: Drugą zabawą podczas rekreacji [czasu wolnego od nauki szkolnej] były kije, zwane palcatami, w które pojedynkowali studenci dwaj a dwaj [parami] z sobą. Ten sposób wielce był potrzebny dla stanu osobliwie szlacheckiego, jako wprawiający młódź do zręcznego w swoim czasie użycia szabli, którą nasi przodkowie na wojnach najwięcej dokazywali.

           

Młodzież trenująca walkę na palcaty. Po lewej: Fragment obrazu Martino Altomonte, „Sejm elekcyjny 1697 roku”; po prawej: „Palcaty” Juliana Maszyńskiego (1847-1901)

Na zachodzie Europy szabla nie budziła początkowo dużego entuzjazmu. Chętniej posługiwano się prostym mieczem, później rapierem i szpadą. Mieszczanie zaopatrywali się jednak w tanie kordy – długie noże, przypominające konstrukcją szablę o niewielkiej krzywiźnie. Co ciekawe, potrafili też nimi nieźle walczyć. Zachowało się wiele traktatów szermierczych opisujących techniki walki tym typem broni. Nic dziwnego – powszechnie wykorzystywano go nie tylko na wojnie, ale i do samoobrony. Dla bezpieczeństwa podczas treningu wykorzystywano tzw. dussack – broń drewnianą lub obitą skórą, umożliwiającą stoczenie pojedynku bez zadawania ran.

Szermierka dussackiem wg traktatu Paulusa Hectora Maira (1517 – 1579)

Przedstawiona w traktatach szermierka to nie tylko sport. Ćwiczone akcje miały być użyteczne w bitwie i w samoobronie. Dlatego często wykorzystywano nietypowe, „brudne” zagrania – takie jak przechwycenia, rozbrojenia, uderzanie rękojeścią, dźwignie czy wywracanie przeciwnika.

Do pierwszej krwi

XIX wiek przyniósł spore zmiany w szermierczej sztuce. Szabla zyskała niespotykaną dotychczas popularność. Posługiwali się nią żołnierze ze wszystkich państw Europy, którzy doceniali jej skuteczność zarówno podczas walki konnej jak i pieszej. W tym drugim wypadku posługiwano się nieco lżejszymi egzemplarzami broni. Od epoki nowożytnej szabla piechoty przeszła zresztą pewną metamorfozę. Przeważnie była mniej zakrzywiona, co ułatwiało zadawanie pchnięć. Upowszechnił się też kosz, czyli osłona dłoni, co mocno wpłynęło na technikę walki. Z krótkiej odmiany szabli, kordelasa, chętnie korzystali marynarze.

Austriacka szabla z 1869 roku. Model używany przez szeregowych żołnierzy.

Po szablę chętnie sięgano nie tylko podczas bitwy, lecz także w razie pojedynku. Częstym pretekstem do ich odbywania były względy honorowe. Na ich punkcie istną obsesję miała arystokracja, co skutkowało częstym przelewaniem krwi w orężnych starciach. Wyższe stany naśladowali mieszczanie – głównie bogata burżuazja. Aż do II wojny światowej pojedynek na broń białą był powszechnym zwyczajem. Panowały w nim jednak określone zasady, które należało uzgodnić przed walką. Najczęściej walczono do pierwszej krwi, z wyłączeniem nóg jako strefy trafienia. Odbicie tej ostatniej reguły widać we współczesnej szermierce sportowej, gdzie nie wolno uderzać poniżej pasa.

XIX wiek to też rozkwit piśmiennictwa o szermierce. Z tej epoki przetrwało do dziś kilkadziesiąt podręczników poświęconych walce szablą, bagnetem i kijem. Ich autorami byli przeważnie doświadczeni wojskowi – np. oficer brytyjskiej kawalerii John Musgrave Waite (1820-1884) czy Alfred Hutton (1839 – 1910). Obaj opracowali proste i skuteczne systemy posługiwania się bronią białą. Jednocześnie łączyła ich pasja do prezentowania swoich umiejętności szerszej publice. Jeździli więc po świecie, chwaląc się kunsztem szermierczym na rozmaitych pokazach. Hutton był też jedną z pierwszych osób zajmujących się… szermierką historyczną. Fascynowały go dawne metody walki, zbierał więc strzępki informacji m.in. o walce mieczem.

Wypad z podparciem ręką (tzw. passata sotto) z podręcznika Alfreda Huttona „Cold Steel: A Practical Treatise On The Sabre” (1889)

Podczas treningów szabli posługujemy się zarówno replikami szabel husarskich, jak i XIX-wiecznych szabel żołnierskich. Aby zrozumieć specyfikę walki tym rodzajem broni sięgamy po źródła od XVI do XX wieku. Dzięki temu wiemy, jak razić przeciwnika potężnym uderzeniem z postawy wysokiej czy zaskakiwać błyskawicznym i krótkim natarciem z postawy trzeciej.